Może za wcześnie, może nie, ale otworzyłam już stołówkę na działce :).Dzieje się oj dzieje....

I niech się goszczą. Muszę jeszcze słoninkę kupić, ale taką ze skórą :), bo na razie cos takiego wisi
Wsadziłam jeszcze na działce maliny, dostałam od Siostrzeńca , mam nadzieje, że się przyjmą :) i rozsadziłam jeszcze trzy żółte, które dostałam od sąsiadów. Teraz rosną sobie tak :)



Mam trzy żółte i trzy czerwone, wszystkie maja do późna owocować. Zobaczymy w przyszłym roku :). Podejrzewam, że te agresty, które rosną przed malinami będą wykarczowane, nie wyglądają na zdrowe......
Opróżniłam też tyle co mogłam beczki zwody. Rozlałam pod drzewka i borówkę. Podobno bardzo to lubią na jesieni :)

Zrobiłam też porządek na grządce nagietkowej. Aż mnie dziwiło, że niektóre mają jeszcze takie piękne pączki :)

Wszystko zielone wylądowało na kompostowniku, a te główki z nasionkami zostawiałam w ziemi. Będzie las nagietkowy :). Przyjemność było to robić, bo rośnie tam też mięta. Więc każdy ruch był z zapachem, a zapach mięty uwielbiam :)

A tu uchował się jeszcze taki delikwent :)

Zdziwiłam się bo rozchodnik wspaniały pokazał cos takiego, wydaje mi się,że wcześnie .....

Nie wiem czy dobrze wyjdzie, ale zrobiłam oprysk na kędzierzawość liści brzoskwini i przy okazji pozostałe drzewka obleciałam. Niestety później prysnął lekko deszcz..... ale bałam się zrobić drugi oprysk w sobotę, żeby nie popalić pączków...… Na wiosnę podobno i tak trzeba poprawić.
Jeszcze trochę kolorów jest :) i z tego trzeba się cieszyć :)

A tak wygląda jesienne wejście na działkę :)

Goło, ale mam nadzieję, że w marcu coś zacznie się tu dziać. I tym optymistycznym akcentem kończę.
Pozdrawiam :)